wtorek, 6 sierpnia 2013

Od Vanessy

Juz pierwszy dzień w szkole to porażka. Chodze narazie sama... No nie tak zupełnie sama. Są też moi przyjaciele... Nie myślcie sobie że to ludzie... Nie... To zwierzęta. Dwa koty i jeden pies. Rodzice wysłali mnie tutaj samą choć wiedzieli że w tamtej szkole miałam przyjaciółki. Ale zmieńmy temat. Cały świat nie musi kręcic wokół mnie. Jakiś Chłopak ma też dołączyć. Ciekawi mnie to... Choc... Faceci to Idioci więc napewno kujon -.-"
Wstałam wczęśnie rano. Koło mnie spały moje kotki a w legowisku spał pie... Chwila Chwila gdzie mój Pies? - Zaczęłam sie zastanawiać. Weszłam to drugiego pokoju. Zobaczyłam go na kanapie. Odetchnęłam z ulgą i poszłam do łazienki się odświeżyć. Wziełam Zimną kąpiel i poszłam nakarmić moje zwierzaki.
- Co malutki?- Chwyciłam kociaczka i go pocałowałam
Dałam im karme i mleko oraz wode i wyszłam z pokoju. Po niecałych 5 sekundach już wracałam do pokoju się ubrać. Gdy sie ubrałam, wyszłam znowu z pokoju i potknęłam się o noge którą podstawił mi ten palant który przyjechał
- Jak chodzisz? - Zaśmiał sie ze mnie
- Zamknij sie palancie
Wstałam i zobaczyłam go. Nie był zły... No nie z wyglądu
- No dobra dobra przepraszam- Pocałował mnie z policzek - Potrzebny ci psycholog strasznie się denerwujesz
- Jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz tobie potrzebny będzie Chirurg! A i to nie wiem czy pomoże
Zeszłam na dół zjeść śniadanie w stołówce. Gdy skończyłam zobaczyłam strasznie fajnego psa, więc go pogłaskałam
- Fajnego mam psa?- Spytał
- To twój? Chyba będe musiała odkazić ręce...
- No dobra dobra... Nie udawaj
- Ale ja nie...
- CISZEJ TAM!- Wydarła się na nas pani ze stołówki
Gdy się darła wychodziły jej takie śmieszne zmarszczki więc ja i on się roześmialiśmy po cichu
- A tak z innej beczki... Jestem Michael a ty?
- Nie wiem czy jestes godzien oznać moje imie - zaśmiałam się
- No weź powiedz
- Vanessa
- ładnie
- Musze juz iść
- No dobra narka!
Ponieważ była niedziela po południu wybrałam się do sklepu. Gdy wracałam Zaczepiło mnie jakieś stado gostków
- Ojojoj jaka ładna laseczka...
- No właśnie... Taka nie powinna się sama marnować
 Nagle jeden z tyłu złapał mnie
- Pomocy! Pomocy!!- Krzyczałam
(Michael? Dokończysz?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz